piątek, 10 lutego 2012

Co jest piękne a co brzydkie? I kto o tym decyduje?

Wczoraj lawinę oburzenia wywołała wypowiedź Karla Lagerfelda o Adele, który zwyczajnie stwierdził, że "jest za gruba". Co znaczy "za gruba"? Gdzie leży granica? I kto tą granicę wyznacza?
 
Każdą epokę charakteryzują jakieś kanony piękna. Coś jest "modne" a coś "nie do przyjęcia". Wszyscy w jakiś sposób, świadomie lub nie, staramy się w te kanony wpisać. Nie dziwi więc, że najwięcej problemów z anoreksją czy bulimią przeżywają dziewczyny z epoki gloryfikacji "szkieletów". Nie chciałabym być zrozumiana źle -nie mam zamiaru udowadniać wyższości rozmiaru L nad XS, ale zauważyć jak bardzo definicja piękna kobiety zależy od opinii wąskiej grupy samozwańczych "guru" ze świata mody.

Ze wszystkich stron na ulicy patrzą na nas chude modelki -im chudsza, tym lepiej. O biuście czy biodrach nawet nie wspominam. Nie uważam, ze to jest brzydkie. Zawsze, jednak, zastanawiam się, dlaczego akurat taka postura, właściwie nie odbiegająca zbytnio od postury mężczyzny, odpowiada dzisiejszemu kanonowi piękna. Ostatnio ZARA w swoich sklepach umieściła zdjęcia modelek ustylizowanych i ubranych tak, że zdecydowaną chwilę zajmuje rozszyfrowanie czy pokazują kobiety czy mężczyzn. A może właśnie o to tu chodzi -zatarcie kolejnej różnicy między kobietami i mężczyznami i wrzucenie wszystkich do jednego worka? Takie samo wrażenie miałam, gdy dowiedziałam się, ze program TOP MODEL podbija mężczyzna, który zmienił płeć. Okazuje się, ze nawet mężczyzna może ubiegać się o tytuł najpiękniejszej modelki w Polsce. W niektórych przypadkach może mu być nawet łatwiej, gdyż jego figura, ubrana w damskie ciuszki zdecydowanie jest bliższa obowiązującym normom świata mody.

A gdyby spróbować podpytać jakiegoś pana, co najbardziej podoba mu się w kobiecie? W końcu to mężczyźni są głównymi odbiorcami kobiecej urody. Czy piękniejsza okazałaby się Anja Rubik czy może właśnie Adele? Ale o to to już trzeba przepytać facetów!

Istnieje jeszcze jeden aspekt: czy o pięknie, atrakcyjności kobiety świadczą tylko cechy zewnętrzne? Moja mama zawsze powtarzała, że wszelkie niedoskonałości figury (które sobie moim zdaniem po prostu wymyślała) skłaniały ją do pracy nad swoim charakterem. Dziś moja mama jest duszą towarzystwa, bardzo lubianą, rozrywkową, wiecznie młodą kobietą. Jest po prostu piękna! Dzięki swojej osobowości potrafiła zamienić wszystko CO UWAŻA za swoje "mankamenty" w zalety. A za każdym razem, kiedy tata mówi jej, ze jest najpiękniejsza na świecie puszcza do mnie oczko :-) 

Osobiście znam wiele kobiet, które nie są idealnie szczupłe, długonogie, z płaskimi brzuchami i o jędrnych pośladkach i z pewnością nigdy nie znalazłyby się na billboardzie (przynajmniej za panowania Karla Lagerfelda!) a są naprawdę piękne. Ale w każdym z tych przypadków wiele zależy od mężczyzn! Mężów w pierwszej kolejności, którym nikt nie wmówi, że jego żona nie jest piękna, ale także ojców, braci, przyjaciół. Mój brat, który jest jedynym chłopakiem w najbliższej rodzinie -ma 2 siostry i całą masę kuzynek. Na którymś z rodzinnych spotkań babcia jak zwykle zapytała czy ma jakąś dziewczynę. Na to Maciek odpowiedział, że nie ma w czym wybierać bo wszystkie najładniejsze dziewczyny, które zna to jego siostry. Czy to nie świetne: od razu wszystkie poczułyśmy się wspaniale! To wywołało u mnie refleksję, że o tym czy kobieta jest piękna świadczy najbardziej to czy czuje się piękna. I kropka. Nie trzeba tu wchodzić w dywagacje o rozmiarze czy proporcjach. A najwspanialsze jest to, że jest to do osiągnięcia dla każdej z nas.

No właśnie -patrząc na rzeczywistość, na to co widzimy dookoła, na nasze doświadczenie, osoby, które znamy i sytuacje, których doświadczamy często widzimy, że prawda jest gdzie indziej niż wskazuje na to powszechna mentalność i wspierające ją media. I z prawdą jest tak samo jak z pięknem -trzeba jej szukać w sobie a nie naginać do powszechnych opinii.




4 komentarze: